niedziela, 16 marca 2008

Niestosujemy nie poprawnej pisowni

0. Wstęp

Piszemy "nie" razem, czy osobno? Oto odwieczny dylemat języka polskiego, który istnieje dzięki nikomu innemu, jak właśnie humanistom, którzy wymyślili tysiące durnych reguł i pojęć opisujących gramatykę języka polskiego (opisujących coś, co istnieje, czyli stwierdzając stan faktyczny - wydawałoby się), sami w ogóle nie rozumiejąc, czym się zajmują. A zachowują się, jakby co najmniej oni te reguły wymyślili i tak, jak wymyślą, jest poprawnie.

Już nawet nie chodzi o to, żebym im zabraniał wymyślać reguły, choć szczerze mówiąc, chyba nikt sobie nie wyobraża, że wprowadzi jakąś regułę do języka polskiego i ludzie nagle jak nic wszyscy zaczną ochoczo stosować. Niech je sobie wymyślają, tylko prośba - niech te reguły będą chociaż odrobinę spójne. Do tego niestety potrzeba odrobiny zmysłu inżynierskiego, którego ludziom wykształconym w naukach humanistycznych niestety brakuje.

Temat, którym się chciałem zająć, to pisownia "nie" z innymi słowami - niestety można go rozszerzyć na bardzo wiele innych wątków reguł polskiej gramatyki, takich jak, przykładowo, głupota już samych nazw "dopełnienie" i "okolicznik", jak również uważanie samego słowa "nie" za partykułę.

1. Słowo „nie”

Nad tym ostatnim zresztą na dobry początek zatrzymałbym się dłużej. Mam bowiem wrażenie, że "nie" zaliczono do partykuł na zasadzie "jeśli jestem za głupi i nie potrafię powiedzieć, jaką częścią mowy jest to słowo, to jest to partykuła".

Otóż według definicji partykuły, partykuła nie posiada samodzielnego znaczenia. Jeśli nie posiada samodzielnego znaczenia, to znaczy, że usunięcie jej ze zdania nie powinno zmienić jego znaczenia (nie będę tu podawał kontrprzykładów, bo byłby to sarkazm - wystarczy, że przypomnę, iż do partykuł zalicza się "nie" i "ani"). Jeśli usunięcie ich ze zdania zmienia znaczenie zdania, to w takim razie te słowa posiadają swoje samodzielne znaczenie, a zatem nie są partykułami, prawda? Ale nawet jeszcze powiedzmy inaczej - załóżmy, że dopuszczamy do partykuł takie słowa, które same w sobie nie mają konkretnych znaczeń, ale mogą zmieniać znaczenie innych wyrazów, i do takich zalicza się słowo "nie". Dobrze, tylko skoro tak, dlaczego do partykuł nie zalicza się słowo "bardzo"?

Ale gdyby nasi wspaniali twórcy reguł gramatycznych języka polskiego potrafili odrobinę myśleć logicznie i analitycznie, to może i wiele innych rzeczy wyglądałoby nieco inaczej. A problemów jest znacznie więcej, niż się wielu z nich wydaje (niespójność reguł uzupełniamy zakrzyczaniem lub wymyślaniem takiego znaczenia określonych słów, jakie nam w danym momencie pasuje - podstawowa zasada humanizmu; o ile sobie przypominam, są to elementy dialektyki).

Jeśli więc założymy, że słowo "nie" wnosi jakieś znaczenie do zdania (bo owszem, wnosi - zaprzecza następujące po nim słowo), to znaczy, że jesteśmy w stanie określić zarówno część mowy, jak i jego funkcję w zdaniu. Przyjrzyjmy się zatem pewnym podobieństwom:

Jacek chętnie chodzi do szkoły.
Jacek rzadko chodzi do szkoły.
Jacek nie chodzi do szkoły.

W każdym z tych trzech przypadków mamy słowo opisujące orzeczenie ("chodzi"). Każdy z tych trzech wyrazów - chętnie, rzadko, nie - opisuje nam orzeczenie. Oczywiście możemy mieć wątpliwości co do takiego przypadku:

Jacek nigdy nie chodzi do szkoły.

bo tu występują aż dwa słowa określające orzeczenie. Jednak tak się akurat składa, że użycie słowa "nie" jest szczególne (np. zawsze stoi bezpośrednio przed określanym słowem), ale taka szczególność wciąż dla języka polskiego nie jest niezwykła. Podobnie szczególnością jest właśnie powyższy przypadek: słowa "nigdy" nie można tylko użyć inaczej, niż jako pojedynczego słowa (równoważnik zdania), lub wewnątrz zdania tylko jako "nigdy nie". Zna ktoś przypadek, kiedy w środku zdania słowo "nigdy" zostałoby użyte bez towarzyszącego jej "nie"? Ja nie. Nigdy takiego przypadku nie widziałem :).

Tak, właśnie do tego zmierzam - "nie" jest przysłówkiem! Zgodnie z definicją, przysłówek może określać odpowiedni sobie czasownik, przymiotnik lub imiesłów, a słowo "nie" ten właśnie warunek - przy wszystkich swoich szczególnościach - spełnia!

No i właśnie tutaj ktoś z czytających może zechce zaprotestować, że dlaczego w takim razie "nie" pisze się razem z przymiotnikiem. Bardzo dobrze. Bo to jest właśnie najważniejszy temat tego felietonu, do którego cały czas tak naprawdę zmierzam.

2. Razem, czy osobno?


Otóż nie ma w języku polskim czegoś takiego, jak rozdzielna czy łączna pisownia słowa nie. Słowa, które są pojedynczymi słowami, piszemy jako jedno słowo, zespół słów, które są osobnymi słowami piszemy jako osobne słowa - to jest naczelna zasada gramatyki każdego języka i tu nie ma niczego niezwykłego. W przypadku więc słów takich, jak "niedobry", "niespecjalnie", czy "nierób", mamy do czynienia z autonomicznymi słowami, posiadającymi swoje własne znaczenie i co najwyżej będącymi słowami pochodnymi od innych. W języku polskim co najwyżej istnieje taka tradycja (bo szczerze mówiąc, trudno nazwać to regułą), że w miarę możliwości nie zaprzecza się przymiotników, ani rzeczowników - zamiast tego należy użyć słowa pochodnego, powstałego z przysłówka "nie" oraz wskazanego słowa.

Pewnie ktoś znów zaprotestuje, jak przysłówek może opisywać rzeczownik. Oczywiście, nie może. Tyle że akurat trudno jest stworzyć słowo ze "zwykłego" rzeczownika i słowa "nie" - mnie przynajmniej takie słowo nie przychodzi do głowy. Jeśli już, to tworzy się słowo z "nie" oraz rzeczownika, ale odprzymiotnikowego lub odczasownikowego - w tym przypadku "nie" stosowane jest jeszcze do znaczenia słowa źródłowego, z którego dopiero powstaje rzeczownik (zatem słowo "nierób" nie pochodzi bynajmniej od "nie" i "rób"; pochodzi od "nie" + "robić", które dopiero zostanie przekształcone na rzeczownik).

Jeśli ktoś uważa inaczej i jest w stanie mi to udowodnić - zapraszam. Na razie znalazłem następującą stronkę:

http://www.wsp.krakow.pl/ibe/websites/czescimowy/nie.html

Która jako przykład "łącznej pisowni 'nie' z rzeczownikami" podaje:

niedola, niemoc, niewiara, niebyt, niezgoda, nieszczęście, niecierpliwość, niedoświadczenie, nieprzyjaciel

Proszę zwrócić uwagę, że KAŻDY (!) z powyższych wyrazów ma albo pierwotne znaczenie w czasowniku lub przymiotniku, albo też istnieje odpowiadający mu i autonomiczny znaczeniowo przymiotnik lub czasownik - i do tego właśnie przymiotnika lub czasownika odnosi się słowo "nie". Wszystkie te słowa opisują przymioty lub stan, co jest domeną odpowiednio przymiotników i czasowników. Nie ma takich rzeczowników powstałych na bazie "nie", które nie miałyby stowarzyszonego czasownika lub przymiotnika. Trudno sobie wyobrazić sens istnienia takich słów, jak "niesamochód", "niedrzewo", czy "nieściana", prawda?

3. Pisownia „nie” z przymiotnikami

Postawmy więc jasno dwie sprawy:


  • wyrazy pisane łącznie są pojedynczymi wyrazami, mającymi swoje odrębne znaczenie
    w przypadku przymiotników (a także, o czym za chwilę, wszystkich słów opisujących przymioty)
  • w miarę możliwości nie stosujemy zaprzeczania, lecz zamiast tego tworzymy słowo pochodne
Zatem napisanie osobno „nie” i przymiotnika (rozdzielnie!) jest w języku polskim konstrukcją jak najbardziej poprawną. I dlatego też napisałem „w miarę możliwości”, bo czasami takiej możliwości nie mamy. Nie zawsze chodzi nam bowiem o wyrażenie posiadania cechy nie spełniającej definicji podanego przymiotnika. Czasem „nie” może być częścią większej konstrukcji gramatycznej, a czasem akurat zamierzone znaczenie logiczne całości zdania nie pozwala na taką konstrukcję. To znaczy, gdyby upierać się przy tworzeniu słowa pochodnego, mielibyśmy tzw. „problem znaczeniowy”. Występuje on często wtedy, kiedy istnieją słowa dodatkowe stosowalne do słowa przed zaprzeczeniem, ale nie stosowalne do słowa po zaprzeczeniu (i w tym właśnie zdaniu podałem przykład takiej sytuacji).

Proszę zwrócić uwagę, że do rozwiązania tego problemu stosuje się dwie metody:

  • albo piszemy „niestosowalne do słowa”, co jest błędem językowym, ponieważ „do słowa” odnosi się do „stosowalny”, a nie do „niestosowalny”
  • albo robimy unik, pisząc np. „niemożliwe do zastosowania” (co akurat jest poprawne, mimo podobieństwa do powyższego – słowo „niemożliwe” akurat posiada samoistne znaczenie również w tym kontekście)

Pierwsze z nich jest efektem językowego faszyzmu uprawianego przez naszych językoznawców, drugie jest formą pójścia na kompromis: intuicyjnie wyczuwamy, że to pierwsze głupio wygląda (po części nawet dla niektórych głupio brzmi – bo oczami wyobraźni widzą „łączną pisownię”!) i próbujemy zastąpić czymś bardziej neutralnym.

A tu ciekawa zagadka: dlaczego więc „niemożliwe do stosowania” jest poprawne?

Otóż język opiera się nie tylko na zasadach ścisłej gramatyki, ale też na sprawach, nazwijmy to, tradycyjnych. To znaczy, np., mamy dwie możliwe konstrukcje językowe i zgodnie z gramatyką obie są poprawne, ale po prostu stosujemy zawsze drugą, a nigdy pierwszą, bo „tak się nie mówi”. Nie żeby to było źle – po prostu tak się nie mówi. Te sprawy dotyczą jednak tylko i wyłącznie pojedynczych słów. Ciekawym przykładem takiego zjawiska jest słowo „powinien”, którego nasi wybitni „szpecjaliści” od języka polskiego do dziś nie potrafią jednoznacznie zakwalifikować. Nie będę jednak o nim rozprawiał, bo ten felieton jest i tak wystarczająco długi, a ten temat jest jeszcze dość rozległy.

W każdym razie, słowa „możliwy” i „niemożliwy” są słowami o dawno utartych znaczeniach. Natomiast słowo „stosowalny” to przykład słowa „zaimprowizowanego na poczekaniu”. I w związku z tym, skoro i tak jest to słowo, którego znaczenie jest „strukturalnie shierarchizowane”, to naprawdę nie ma potrzeby komplikować sprawy jeszcze bardziej, tworząc z niego nowe słowo „niestosowalny”.

4. Niejednoznaczność słowotwórcza

Słowo "nie" określa zaprzeczenie podanego, powiedzmy, przymiotnika, tworząc nowe słowo o znaczeniu przeciwnym. Niestety, problem polega na tym, że "przeciwność znaczenia" można rozumieć na wiele sposobów; ponieważ zaprzeczenie wymaga stworzenia - z opisywanej przez przymiotnik cechy - anty-cechy, więc bardzo często może się zdarzyć, że zaprzeczanie jest niejednoznaczne: może oznaczać brak wskazanej cechy i może oznaczać posiadanie cechy przeciwnej!

Przykładowo - co znaczy "niedobry"? Czy to jest to samo co "zły", czy też "zły lub neutralny"? Postawmy sprawę jasno - nawet jeśli przyjmiemy uniwersalnie, że "nie" oznacza brak cechy i jest synonimem dopełnienia znaczeniowego wyrazu (więc będzie oznaczać cechę przeciwną, jeżeli do tego będzie się sprowadzało owo dopełnienie), to jeszcze istnieje coś takiego jak "niejawna specjalizacja znaczeniowa" wyrazu - horror współcześnie używanych języków i jedna z najważniejszych cech języka amerykańskiego. Specjalizacja znaczeniowa wyrazu polega na tym, że używa się słowa, które generalnie ma dość szerokie znaczenie, ale używa się go tylko w pewnej zawężonej części tego ogólnego znaczenia (np.: "we have a situation", czyli dosłownie "mamy sytuację", oznacza tak naprawdę "zaskoczył nas właśnie pewien poważny problem"). Jeśli więc mamy sytuację, że neutralny w danym przypadku nie istnieje, to wtedy słowo "niedobry" można precyzyjnie przetłumaczyć jako identyczny ze "zły". Używanie więc w zastępstwie słowa "niedobry" ma jedynie znaczenie "partykularne", bo celem jego użycia jest wydłużenie drogi pochodzenia, a więc "zawoalowanie" prawdziwych intencji mówiącego. Ale tak jest tylko w tym przypadku. Jeśli można być dobrym, złym i neutralnym, to w takim razie teoretycznie "niedobry" znaczy "zły lub neutralny". Wiemy jednak o tym (uwaga! - to stwierdzenie już określa, dlaczego mówię "niejawne"), że każdy mówiąc "niedobry" ma na myśli "zły" - nawet, jeśli "neutralny" również teoretycznie wchodziłby w grę. Słowo "niedobry" zatem jest specjalizowane do znaczenia "zły", choć teoretycznie znaczy "zły lub neutralny". To jest właśnie niejawna specjalizacja znaczeniowa.

Skoro więc mamy do czynienia z niejawną specjalizacją znaczeniową, to w takim razie nie możemy twierdzić, żeby "zaprzeczanie przez słowo 'nie'" było w jakikolwiek sposób określeniem precyzyjnym!

Czy zatem nie istnieje czasem podobna sytuacja w przypadku czasowników?

Otóż nie. W przypadku czasowników zaprzeczenie jest jak najbardziej precyzyjne. Daną czynność się wykonuje, albo i nie, a w danym stanie się przebywa, albo się nie przebywa. Po prostu czasowniki nie opisują jednego z elementów z przestrzeni możliwych stopni swobody, a przymiotniki owszem.

To wynika z odpowiedniej natury przymiotników. Możemy sobie wyobrazić coś w rodzaju kategorii znaczeniowej (np. wielkość), która określa nam pewną przestrzeń możliwych postaci. Może być ona ścisła lub płynna, to nie ma akurat znaczenia. Przymiotnik z tej kategorii znaczeniowej zatem określa nam pewien wycinek tej przestrzeni. Po odjęciu tego wycinka reszta jest dopełnieniem znaczeniowym. W tym dopełnieniu znaczeniowym jest miejsce na kilka innych przymiotników. Mamy więc np. „duży” i „mały”, które są wycinkami z przestrzeni znaczeniowej „wielkość”. Jeśli więc jeden z przymiotników dotyczy odpowiedniego wycinka tej przestrzeni, zaprzeczony przymiotnik dotyczy pozostałej części tej przestrzeni. Oczywiście to jest przykład kategorii płynnej (szczerze mówiąc zresztą, nie znam kategorii, która na pewno byłaby ścisła, poza przykładami ograniczonymi przez kontekst). Może być duży, trochę większy, bardzo duży, ogromny, wielki, maciupeńki itd. - ale to tylko oznacza, że określamy mniejszy lub większy wycinek tej przestrzeni.

Trudno jest określić taką sytuację w przypadku czasowników. Jeśli słowo określa nam wykonywanie określonej czynności lub stan, w jakim się podmiot znajduje, to trudno jest mówić o jakimś dopełnieniu znaczeniowym. Ilość możliwych innych stanów lub czynności może być w każdym przypadku nieskończona, więc nie można mówić o jakiejś ograniczonej przestrzeni znaczeń. Zaprzeczenie czasownika zatem oznacza tylko, że podmiot się w danym stanie nie znajduje (a nie, że znajduje się w „stanie przeciwnym”) lub nie wykonuje danej czynności (a nie, że wykonuje „czynność przeciwną”). Jeśli ktoś np. nie śpi, to co? Jedzie? Je? Bawi się? Chleje? Podskakuje? Wszystko, cokolwiek nam przyjdzie do głowy.

Czy ma to jednak związek z faktem, że przymiotniki raczej tworzymy nowe, a czasowniki zaprzeczamy? Owszem. Po zaprzeczeniu czasownika powstaje nam tylko konstrukcja stwierdzająca niewystępowanie danej czynności lub stanu, a tworzenie nowego przymiotnika opisuje nam dopełnienie znaczeniowe przymiotnika bazowego.

I ta sytuacja nie jest specjalizowana do języka polskiego. Dokładnie taka sama istnieje w języku niemieckim, angielskim, czy francuskim. Wszędzie tam do zaprzeczania przymiotników najczęściej używa się metody tworzenia nowych słów (np. w języku angielskim przez przedrostek -in/m/r i -un, co zresztą jest i tak tradycją zaczerpniętą z łaciny). Wszystkie słowniki wam podadzą, że istnieje słowo "możliwy" tłumaczone na "possible" i słowo "niemożliwy" tłumaczone jako "impossible". Tylko w odróżnieniu od języka polskiego nikt w gramatyce tych języków nie pisze o jakiejś "łącznej pisowni zaprzeczeń".

Oczywiście pewnie jeszcze ktoś mi podpowie, że w języku czeskim jakoś 'ne' pisze się z czasownikami razem. Możliwe, nie wiem. Co do języka angielskiego, to wskazałem tylko podobieństwo, co miałoby oznaczać, że istnieją podobne sprawy w innych językach, ale nie sugeruję bynajmniej, że każdy język ma tę sprawę rozwiązaną dokładnie tak samo. Na temat języka czeskiego się nie wypowiadam. Raz, że go nie znam, a dwa, jest pewien aspekt dotyczący języka czeskiego, którego nadmienienie mogłoby być bardzo "politycznie niepoprawne", a w kontekście tego felietonu nie byłoby bez znaczenia. Ci zresztą, co znają historię języka czeskiego, na pewno wiedzą, o czym mówię.

5. Słowa bez znaczeń

Dlatego właśnie pisownia "rozdzielna" słowa nie i przymiotnika nie jest niczym niezwykłym - tyle że jest po prostu nie spotykana. Proszę zwrócić uwagę, że właśnie w poprzednim zdaniu takiej konstrukcji użyłem. Nie mogłem napisać "niespotykana" z prostej przyczyny: w języku polskim "niespotykany" oznacza "coś, nadzwyczajnego, trudnego do znalezienia, rzadko występującego" - i nawet jeśli można ową konstrukcję na upartego tak określić, to ja w tym zdaniu wcale nie to miałem na myśli. Ja miałem na myśli, że ta konstrukcja nie jest spotykana, czyli możliwość spotkania tej konstrukcji jest znikoma - nic ponad to, ani nic mniej. Gdybym napisał, że jest to konstrukcja niespotykana - oznaczałoby to, że jest to jakaś "nadzwyczajna, unikalna, rzadko występująca" konstrukcja. To nic, że można o tej konstrukcji tak powiedzieć. W tym konkretnym przypadku i tak zresztą mamy właśnie o tyle szczególną sytuację, że to słowo byłoby tu poprawne logicznie i gramatycznie. W wielu przypadkach nawet tak nie jest - użycie zaprzeczonego przymiotnika całkowicie zmienia znaczenie zdania, w którym użyto by zaprzeczenia przymiotnika.
Czasem nawet zaprzeczonego przymiotnika użyć nie można (wspomniana strona również te przypadki wskazuje), przykładowo w takich przypadkach, gdzie "nie" jest częścią większej konstrukcji gramatycznej i nie występuje samodzielnie (np.: nie czerwony, a zielony). Mogę wręcz jasno stwierdzić, że wszystkie problemy ludzi z tym, czy "nie" pisze się razem, czy oddzielnie, wiążą się właśnie z tym, że wszyscy "szpecjaliści" od polskiej gramatyki wmawiają ludziom oczywistą bzdurę, że w ogóle istnieje coś takiego jak łączna i rozdzielna pisownia wyrazów. Gdyby nikt nie mówił o żadnej łącznej i rozdzielnej pisowni wyrazów, problem by nigdy nie zaistniał!

Zwracam tu szczególną uwagę właśnie na to, jakie praktyczne znaczenie ma stwierdzenie, że fakt pisania nie i przymiotnika razem wynika z istnienia oddzielnego, autonomicznego słowa, a nie z jakiejś durnej "łącznej pisowni". Jeśli mamy słowo, o którym mówimy, że jest słowem pochodnym, to znaczy, że to słowo ma jakieś swoje istotne znaczenie. I tak właśnie jest. Słowo "niedobry" ma swoje własne znaczenie, nawet jeśli podlega niejawnej specjalizacji znaczeniowej, podobnie jak słowa "niemoc", czy "niespecjalnie", co więcej, konstrukcje złożone z "nie" i słów pierwotnych dla nich wcale nie musi mieć tego samego znaczenia, co słowo pochodne! Bardzo ciekawym przykładem słowa jest tu słowo "niebieski". Niektórym się pewnie wydaje, że zbieżność pierwszej sylaby ze słowem "nie" jest przypadkowa. Otóż nie. Jest jak najbardziej poprawna - słowo to pochodzi od słów "nie" i "bies"! Podobnie zresztą jak słowo "niemiecki", które wzięło się stąd, że Polacy nie potrafili ich zrozumieć i uważali ich za niemowy.

Dlatego właśnie jeżeli spotkacie gdziekolwiek użyte słowo zaczynające się na "nie", co do którego nie potraficie jednoznacznie określić, co to słowo znaczy, to znaczy, że autor takiego tekstu właśnie presji językowego faszyzmu, który w imię prymitywnie wymyślonych reguł języka każe stosować niepoprawne konstrukcje.

Przypominam sobie z jakichś dawnych lat pewien wywiad w radiu, było coś na temat może nie tyle szkolnictwa, co sytuacji socjalno-materialnej niektórych rodzin i znaczenie w tym szkół. Nie chodzi o żaden sens wypowiedzi, tylko po prostu pamiętam, że udzielająca wywiadu wypowiedziała kilka zdań, które zaczynały się od:

"Niewiną szkoły jest to, że..."

Oczywiście nie mogę zakładać niczego co do pisowni, bo to było w radiu, ale pamiętam, jak to było zaakcentowane:

"Niewìną szkòły jest tò, że..."

Inna sytuacja byłaby, gdyby akcenty rozkładały się tak:

"Niè winą szkòły jest tò, że..."

Gdyby w tej wypowiedzi padł akcent na 'e', to nie mógłby być to jeden wyraz. Skoro padł na 'i' (i to wyraźnie), zakładam, że osoba to mówiąca wypowiadała to jako jeden wyraz. To znaczy, że użyła jednak słowa "niewina".

Czy ktokolwiek jest w stanie opisać owo słowo definicją, w której nie używałby słowa "wina"? Oczywiście, że delikatnie mówiąc jest to trudne, podobnie jak trudno byłoby znaleźć definicję dla słów "niedrzewo" i "niesklep".

Ok, zatem co sprawia, że zamiast zaprzeczenia i przymiotnika należy pisać słowo pochodne?

Otóż, jak wspomniałem, jest taka tradycja, i proponuję nie walczyć z wiatrakami, tylko się jej skwapliwie poddawać. Zresztą kwestia tego, że jest to sprawa tradycyjna, a nie gramatyczna, nie oznacza, że ta reguła jest od gramatycznej słabsza – ja tylko stawiam te reguły na ich właściwych miejscach. Wciąż oczywiście napisanie słowa "nie" z przymiotnikiem oddzielnie jest jak najbardziej gramatycznie poprawne - tyle, że po prostu „tak się nie pisze i nie mówi”. Zaznaczam jednak przy okazji, że ta reguła może przenosić się na słowa od nich pochodne – reguła ta jest bardzo często również mylona np. z „pisownią łączną 'nie' z przysłówkami”.

Na wspomnianej stronie jest np. napisane, że "nie z przysłówkami w znaczeniu przymiotnikowym piszemy razem". Co jest oczywistą bzdurą. Ale to nie zmienia faktu, że należy pisać „niedobrze”, a nie „nie dobrze”. Jednak nie dlatego, że zaprzeczamy przysłówek „dobrze”. Należy tak pisać dlatego, że słowo "niedobrze" jest przysłówkiem pochodzącym od przymiotnika "niedobry". Wszelkie znaczenie, jakie może mieć ten przysłówek ma swoje źródło w słowie "niedobry" - a cząstka "nie" w wyrazie "niedobrze" ma bardzo dalekiego przodka w postaci "nie" dołączonego do słowa "dobry".

Natomiast jeśli chodzi nam o samo zaprzeczenie przysłówka – piszemy oddzielnie „nie” i przysłówek. I można to stosować oczywiście do przysłówków pochodzących od przymiotników, tyle że jest to również raczej nie spotykana sytuacja.

I tu w związku z tym proszę zapamiętać jedną istotną regułę: wiązanie "nie" z przymiotnikiem jest jednym z niewielu przypadków, kiedy możemy utworzyć nowe słowo poprzez zwykłe sklejenie słowa "nie" z niezmienionym drugim słowem źródłowym. Jest to też szczególność języka polskiego; wspomniałem tu już np. o języku angielskim, gdzie ta zasada również obowiązuje, ale stosuje się przedrostek np. „un”, a nie „not”. I chyba tylko dlatego akurat tam nikt nie mówi o żadnej łącznej i oddzielnej pisowni.

Nie jest to możliwe w przypadku wszystkich przysłówków. Np. trudno tworzyć nowe słowa z przysłówkiem "bardzo". Ale np. można do tego użyć słowa "krótko". I w ten sposób od słowa "trwały" można utworzyć słowa "krótkotrwały", "długotrwały" i "nietrwały".

Jeśli ktoś mimo wszystko nadal upiera się, że "nie" jest partykułą, to podpowiem mu tylko, że przykłady słowotwórstwa z użyciem partykuł będzie mu znaleźć o wiele trudniej.

Od niektórych słów (a przynajmniej od niektórych ich szczególnych znaczeń) nie da się utworzyć takiego słowa, podobnie jak niektórych przymiotników nie da się stopniować. To znaczy, słowa można na upartego utworzyć, ale brzmią one "nieparzyście". Na przykład trudno stopniować słowa "biały" i "żelazny". Trudno, oczywiście, jeśli mamy na myśli najbardziej pierwotne znaczenia tych słów (kolor i materiał), a nie pewną specjalizację znaczeniową (tym razem bazowaną nie na zawężaniu, lecz na skojarzeniach). W takich znaczeniach "bielszy" i "żelaźniejszy" brzmią trochę bez sensu i nie mają zastosowania.

I podobna sytuacja występuje w przypadku tworzenia słów z użyciem przysłówka "nie". Ale przecież, jak wielu wie, istnieją słowa "niebiały" i "nieżelazny" i jak najbardziej mają swoje znaczenia! Tak, ale nie mają one znaczenia pochodzącego od ogólnego i najbardziej pierwotnego tych słów. Tylko od ich specjalizacji opartej na skojarzeniach.

Weźmy więc słowo "żelazny". Najbardziej pierwotnym znaczeniem tego słowa jest "zrobiony z żelaza". Co i tak jest jednym z możliwych znaczeń słów pochodnych; jest to po prostu przymiotnik od rzeczownika "żelazo" - ale istnienie cechy związanej z żelazem może być dwojakie: może być to wykonane z żelaza, a może być to podobieństwo do żelaza. Pierwsze z tych znaczeń określa fizyczne produkty oparte na żelazie, drugie z nich określa metal, którego pewne cechy upodobniają do żelaza.

Zatem od pierwszego z nich nie możemy utworzyć słowa zaprzeczonego, od drugiego jak najbardziej.

Jeśli słowa "żelazny" używamy w pojęciu "kolej żelazna", czy "żelazna rura", to dla takiego słowa "żelazny" nie da się utworzyć sensownego znaczeniowo słowa "nieżelazny". Co to bowiem znaczy "kolej nieżelazna" lub "nieżelazna rura"? Czy ktoś byłby w stanie podać definicje takich wyrażeń? Jeśli ktoś ma na myśli np. rurę wykonaną z PCV, to może o niej najwyżej powiedzieć, że jest to "rura nie żelazna" (a ponieważ to wyrażenie brzmi bez sensu, wystarczy poprzestawiać odpowiednio słowa i mamy "rura nie jest żelazna" - wyrażenie typu łącznik-orzecznik - ewentualnie dla zachowania znaczenia wyrazimy to inaczej "rura nie z żelaza", co precyzyjniej określa, co mamy na myśli, choć oczywiście wyraża to samo).

Natomiast jeśli mówimy o "metalu żelaznym", to mówimy o grupie metali, które wykazują różne cechy upodobniające je do żelaza (w tym również samo żelazo). Ponieważ w tym znaczeniu "żelazny" określa posiadanie odpowiedniego zbioru cech, więc możemy też mieć słowo określające brak posiadania tych wszystkich cech, czyli słowo "nieżelazny". Dlatego też określenie "metale nieżelazne" jak najbardziej ma swoje znaczenie i sens.

Podobnie ze znaczeniem słowa "biały".

Biały nie tylko określa kolor. Biały w pisowni (w piśmie maszynowym) oznacza również znak, który jest użyty do rozdzielania wyrazów. Ponieważ w piśmie maszynowym wszystko musi się składać ze znaków, więc również odstęp (spacja), tabulacja, koniec linii i koniec strony również zaliczają się do znaków. Ponieważ jednak są to znaki niewidoczne jako znaki pisane, mówi się o nich, że są to "białe znaki". I analogicznie, znaki które się do tej grupy nie zaliczają, to są "niebiałe znaki".

Proszę zwrócić uwagę, że w powyższym kontekście, słowo "biały" nie oznacza białego koloru. Jest to właśnie wspomniana "specjalizacja przez skojarzenie" (i nie we wszystkich językach używane tak samo - "biały" to np. po angielsku "white", ale biały w tym znaczeniu powyżej to po angielsku "blank" - chociaż stosuje się określenia typu "whitespace").


6. Wieloznaczność słów

Do czego zatem zmierzam - istnieje coś takiego, jak część mowy oraz znaczenie słowa zależne od kontekstu. Jeśli, przykładowo, nawet mamy przymiotnik, to jeszcze ten przymiotnik może posiadać pewne dalsze cechy, które kwalifikują go lub nie do jakichś określonych użyć w języku. Tak, ale jeszcze na dodatek jedno słowo może mieć równocześnie kilka części mowy i kilka specjalizacji w ramach danej części mowy, a które z nich akurat jest ustalone dla danego słowa w zdaniu, wynika z kontekstu.

Zadziwiająco często takim regułom podlega imiesłów przymiotnikowy (wszystkich typów - wg. moich ustaleń jest ich trzy).

Wiele imiesłowów przymiotnikowych podlega różnej specjalizacji znaczeniowej, w wyniku której określone, nazwijmy to, "izotopy" tych słów stają się po prostu przymiotnikami.

"Szpecjaliści" używają do opisu tego zjawiska stwierdzeń, że imiesłów jest użyty w "znaczeniu przymiotnikowym" i w "znaczeniu czasownikowym".

Nie wiem jednak, ile osób, poza mną, ma takie odczucia, że o ile jest w stanie jak najbardziej zrozumieć, o co chodzi w tym "znaczeniu przymiotnikowym", o tyle nikt nie potrafi skojarzyć, jak dokładnie należy rozumieć owo "znaczenie czasownikowe". Przecież niezależnie od tego użycia, imiesłów w zdaniu wciąż jest przydawką - a mówienie o "znaczeniu czasownikowym" słowa, które w zdaniu jest przydawką, jest tworzeniem fikcji umysłowej i księżycowej logiki. Czasownik może być orzeczeniem i podobne mu znaczeniowo formy mogą być okolicznikiem, ale nigdy przydawką!
Mniej zatem miałbym do zarzucenia "szpecjalistom", gdyby powiedzieli wprost, o co chodzi - chodzi o "znaczenie przymiotnikowe" oraz "znaczenie imiesłowowe". Czyli chodzi w drugim przypadku o takie użycie imiesłowu, jakie jest zgodne z jego przeznaczeniem i definicją. Tyle że oczywiście dojdziemy w ten sposób wprost do oczywistego wniosku, że tylko to właśnie użycie tego słowa określa go jako imiesłów - w tym drugim przypadku zaś nie jest to żaden "imiesłów użyty w znaczeniu przymiotnikowym" - ten wyraz w tym znaczeniu najzwyczajniej w świecie jest przymiotnikiem (i nie jest imiesłowem)!

A skoro jest przymiotnikiem, to reguła zaprzeczania takiego słowa w tym konkretnym przypadku (i tylko w tym) jest taka sama, jak dla przymiotników. Przykładami takich słów są słowa "palący" (człowiek, który jest palaczem), czy "mazurzący" (chodzi o wymawianie np. s zamiast sz; określenie to stosuje się jako cechę ludzi lub grup narodowych używających języka polskiego w sposób, powiedzmy, lekko zlokalizowany). Możemy jednak wyobrazić sobie taką specjalizację słowa "palący", która jest właśnie dokładnie imiesłowowa - chodzi o tego, to wykonuje czynność określaną czasownikiem "palić". Proszę też zwrócić uwagę, że jeśli mówimy o przymiotniku "palący" (a nie o imiesłowie), to wiadomo, że chodzi nam o palenie papierosów; jeśli mówimy o imiesłowie palący - chodzi nam o kogoś, kto pali - niekoniecznie papierosy, może ktoś palić ognisko lub głupa. Możemy więc mówić o ludziach "nie palących ognisk" i "nie palących papierosów”, a nawet możemy sobie pozwolić na fikuśne stwierdzenie "Niepalący to człowiek nie palący papierosów".

Przy czym zwracam uwagę na drobnostkę, że słowo "niepalący" w powyższym zdaniu jest użyte jako rzeczownik. Nie napisałem bowiem "człowiek niepalący", tylko właśnie "niepalący". Jest to również słowo specjalizowane przez skojarzenie, i w tym użyciu jest ono rzeczownikiem.

Aby zatem zrozumieć poprawne reguły tej tzw. "pisowni nie z imiesłowami", trzeba sobie łącznie uświadomić następujące rzeczy:

- nie każde słowo, które określa się jako imiesłów, jest imiesłowem - niektóre z nich to przymiotniki, a nawet rzeczowniki
- napisanie rozdzielne "nie" i imiesłowu jest konstrukcją gramatyczną ZAWSZE POPRAWNĄ. Może to jednak mieć nie takie znaczenie, jak oczekiwano, ale jest to reguła, którą można stosować dla bezpieczeństwa

Może jednak w związku z tym określmy bardziej ogólniejsze reguły.

Spróbujmy na początek w ogóle określić, co znaczy dla nas „słowo”. Z punktu widzenia pisowni (lub podobnie mowy) słowo jest zbitkiem liter oddzielonych od innych słów odstępem. Ale z punktu widzenia języka słowo jest elementem językowym o przypisanym mu znaczeniu i odpowiednich cechach. Istnieją zatem sytuacje, gdy dane słowo pisane może oznaczać kilka różnych słów językowych. Czasami te słowa są od siebie bardzo odległe, że aż trudno czasem nawet skojarzyć jedno z drugim, czasami są sobie bliskie, ale wciąż są to różne słowa.

Ciekawym przykładem takiej dwuznaczności jest słowo „stanowi”. Jedną możliwością jest tutaj celownik od rzeczownika „stan”, a drugą jest trzecia osoba liczby pojedynczej od czasownika „stanowić”. Jest to to samo słowo w pisowni, ale dwa różne słowa językowe. Zresztą, nie ma co tak daleko szukać: w zdaniu "nie poluje na nie" mamy dwa razy użyte słowo "nie", które są całkowicie oddzielnymi i nie mającymi nic ze sobą wspólnego słowami!

I taka sama sytuacja jest ze słowem „palący”, które może oznaczać trzy różne słowa językowe:
- imiesłów pochodzący od czasownika „palić”: Stał obok człowieka palącego papierosa.
- przymiotnik określający, że opisywana osoba czasem pali papierosy: Osoby palące częściej są narażone na raka płuc.
- rzeczownik określający osobę czasem palącą papierosy: Palących zapraszamy do sali obok

Może ich być nawet więcej: specjalizacja przez skojarzenie (prawdopodobnie skojarzenie z pożarem jako problemem, który wymaga natychmiastowej interwencji) może nawet spowodować stworzenie nowego słowa identycznego w pisowni z bazowym: „To jest naprawdę palący problem”. Co ciekawe, w tym akurat użyciu „palący” jest imiesłowem, a specjalizacja znaczeniowa dotyczy czasownika „palić”, choć akurat to słowo nie jest nigdy używane wprost.

7. Wszystko jasne

Umówmy się zatem, na koniec, że jeśli ktoś ma wątpliwości, czy ma „nie” sklejać z następującym po nim imiesłowem, to odpowiedź jest prosta: nie sklejać. Piszemy to jako dwa wyrazy, ZAWSZE oddzielnie. Należy się tylko upewnić, czy to słowo jest na pewno imiesłowem w danym przypadku. Jeśli się bowiem okaże, że jest przymiotnikiem lub rzeczownikiem – wtedy należy stosować te same reguły, co w przypadku przymiotników i rzeczowników. A skąd wiadomo, czy to słowo jest przymiotnikiem, czy imiesłowem w danym użyciu? To wbrew pozorom nie jest trudne: słowo jest przymiotnikiem, jeśli jest to powszechnie stosowane słowo określające cechę podmiotu (niepalący, niepijący, niemalowane (drzewo) itp.).