niedziela, 21 grudnia 2008

Yellow pages I: 21.12.2008

EHLO!

To jest mój próbny projekt - Yellow Pages, czyli "rzeczywistość w żółtych barwach". Pomysł polega na tym, żeby wziąć najnowsze wiadomości wygrzebane na portalach informacyjnych i przedstawić je w określony sposób: prześmiewczy, stronniczy, obrazoburczy, niegrzeczny i nieakceptowalny. Być może, jeśli pomysł mi się spodoba, założę do tego celu nowego bloga; póki co jednak poprzestanę na pisaniu raz na jakiś czas artykułu zbiorczego na tym blogu.

Oczywiście pomysł nie jest nowy; bardziej chciałem sam się w tej roli spróbować, niż zaprezentować coś odkrywczego.


Rewolta na ekranie



Rada nadzorcza Telewizji Polskiej w niepełnym składzie dokonała paru rewolucyjnych decyzji, m. in. zawiesiła dotychczasowy zarząd. Dotychczasowy zarząd nie zamierza jednak wisieć, bo podejmując ową decyzję rada nie miała kworum (jeden z członków był nieobecny). Zbigniew Chlebowski jest zdania, że prawdopodobnie minister skarbu powinien rozważyć wprowadzenie do telewizji zarządu komisarycznego.

http://fakty.interia.pl/polska/news/chlebowski-sytuacja-w-tvp-jest-dramatyczna,1232034

Nie wiem, oczywiście, ile członków liczy owa rada nadzorcza (w żadnym serwisie tego nie podano), ale myślę, że nie ma to większego znaczenia. Głos tego jednego członka raczej nie liczyłby się w owych rozgrywkach. Ale właśnie tym bardziej dlatego nie należało na wszelki wypadek podejmować wiążących decyzji.

Oczywiście również nikt nie podał podstawy prawnej, dlaczego rada nadzorcza po wykastrowaniu jednego członka staje się totalnym impotentem. Załóżmy jednak, że tak faktycznie jest. Nawet jeśli jest to skrajny idiotyzm, bo niech jednego członka np. zaboli brzuch albo przejedzie samochód - i koniec, cokolwiek by się w organizacji nie działo, rada nadzorcza traci całą władzę. Sytuację tę w iście inteligentny sposób skomentował p. Gosiewski: "kilku członków rady nadzorczej próbowało dokonać puczu".

"Sytuacja jest dramatyczna", twierdzi Chlebowski. Zakładam, że skoro tak mówi, to pewnie p. Farfał ściągnął swoich znajomych z Pewnej Organizacji(tm), którzy wtargnęli z kałaszami i "zaprowadzili porządek". A Urbański leży półżywy po zawale serca. Na szczęście nic się wielkiego nie dzieje, tylko po prostu, jak to ze wszystkim w Polsce, w telewizji publicznej wyświetla się czeski film, a o tym, jak faktycznie powinno się było postąpić, zdecyduje sąd. Bo ludzie sami z siebie nie wiedzą, jak należy postępować, żeby postępować zgodnie z prawem.

Niektórzy mają dodatkowo problemy z elementarną logiką. Oto na przykład, jak "prawo do zarządzania własnością" rozumie p. Michał Kaminski:

"Minister skarbu stoi na straży interesów Skarbu Państwa i jego akcje miałyby jakiekolwiek podstawy, gdyby sytuacja finansowa TVP była zła, a sytuacja ta jest bardzo dobra"

Czyli, inaczej mówiąc, jeśli zostało mi przekazane zarządzanie określoną instytucją, to dopóki instytucja nie bankrutuje, "łapy precz", żeby nie wiem jaka wolna amerykanka się w tej organizacji działa. Jest to bardzo osobliwe pojęcie zarządzania, skoro wolno mi reagować dopiero w momencie, gdy coś się sypie finansowo. Gdyby mnie ktoś zaproponował zarządzanie czymkolwiek na takiej właśnie zasadzie, to bym mu uprzejmie odpowiedział, żeby się pierdolił.

<<
W poniedziałek Farfał zamierza złożyć wniosek o zarejestrowanie zmian w zarządzie w Krajowym Rejestrze Sądowym. Siwek zapowiedział, że tego samego dnia złoży w KRS zastrzeżenie do piątkowych decyzji Rady Nadzorczej TVP.
>> (cytuję za Interią). A teraz możemy sobie poczekać - znając rychliwość naszych sądów - pół roku, żeby się okazało, że jednak rada nie miała prawa. Być może wcześniej zbierze się rada nadzorcza, jeśli zbierze się na sesję nadzwyczajną, tym razem już w pełnym składzie, i zagłosuje nad wspomnianymi sprawami ponownie. Będzie to po prostu naprawienie swojego głupiego błędu, a decyzje prawdodpodobnie będą identyczne. Następnie panowie Gosiewski i Kamiński wyłożą nam ponownie arkana PiS-owskiej logiki. A potem sąd wyda wyrok w obu wskazanych sprawach i zdziwi się wielce, że sprawa i tak zresztą już jest bezprzedmiotowa. Jeśli rada nie zbierze się w pełnym składzie wystarczająco szybko, to jeszcze jest zarząd komisaryczny, ale tego PO zrobić raczej nie chce. Nie dziwię się. Wtedy dopiero Gosiewski i Kamiński daliby popis.


Woda napędowa bez bąbelków



82-letni obecnie Daniel Dingel, filipiński naukowiec, wyłudził od tajwańskiego Formosa Plastic Group 410 tys. dolarów na skonstruowanie silnika napędzanego wodą. Dostał za to dożywocie. To znaczy dokładnie to dostał 20 lat więzienia, ale to oznacza, że wyjdzie w wieku 102 lat, a tak długiego życia raczej bym mu nie wróżył.

http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ciekawostki/news/sensacja-silnik-na-wode-to,1231954

To ciekawe, zważywszy że silnik na wodę już istnieje. Tzn. istnieją różne systemy napędowe, w których nośnikiem energii jest woda. A może właśnie dlatego przy tak "prostym" rozwiązaniu można sobie było pozwolić na takie oszustwo, że owa tajwańska firma tak długo dawała się robić w balona. Poza tym człowieka w wieku 82 lat raczej serdecznie walą jakieś więzienia nie więzienia. Może przynajmniej będzie weselej na te ostatnie kilka dni życia. Oglądałem jakiś czas temu więzienia zgodne z jakimiś-tam wysokimi normami jakości i przyznam, że aż się chce pójść siedzieć.


Wiódł ślepy kulawego



http://muzyka.interia.pl/pop/news/michael-jackson-uratuje-swiat,1231745,50

Michael Jackson, który ostatnimi czasy nie jest w zasadzie znany z niczego, poza kłopotami z prawem i tym, żeby wszystkie jego części ciała trzymały się kupy, ma nagrać jakąś nową płytę. Pewnie byśmy się o tym nie dowiedzieli, gdyby nie plotka, że razem z nim będzie się produkował niejaki Uri Geller, izraelski showman, paranormalny iluzjonista. Nie wiem, czy mogę napisać coś w stylu "wybitny hochsztapler", ale aż mi się to ciśnie na usta.

Cała ta akcja ma na celu ratowanie świata przed globalnym kryzysem. W jaki sposób? Otóż ma się to odbyć poprzez umieszczenie w tych piosenkach jakiegoś tajemniczego przekazu, który skłoni ludzi do pozytywnego myślenia. Wybór padł na Michaela Jacksona, bo chyba tylko on jest na to na tyle zdesperowany.

Ciekawe podejście. W Polsce śmieją się z polityków, że nie mają pojęcia o tym, skąd się wziął globlany kryzys, a tu proszę. Muzyk, co prawda kontrowersyjny, ale jednak który na scenie muzycznej jak by nie było zjadł zęby (niestety reszta części twarzy jest tylko kwestią czasu), okazuje się podatny na tanie manipulacje (bo przecież Uri raczej nie odwali tej roboty charytatywnie).

Jeżeli p. Geller jednak rzeczywiście jest jakiś paranormalny i faktycznie jakiś przekaz podprogowy umie umieścić w piosenkach Jacksona, to ja bym mimo wszystko wolał tych piosenek na wszelki wypadek nie słuchać. Nie wiadomo tak naprawdę, do czego miałoby mnie to skłonić - czy do pozytywnego myślenia, czy też może do wpłacenia wszystkich moich pieniędzy na jego konto. Lepiej uważać.

Jeśli mu by się jednak cokolwiek udało, to świadczyłoby to o tym, że za wszystkie nieszczęścia związane z kryzysem odpowiada negatywne myślenie. Cóż, ja mam wręcz odmienne zdanie na ten temat. Bo nic innego, jak właśnie trochę "zbyt pozytywne" myślenie skłoniło decydentów z banków, żeby udzielić kredytów ludziom, którzy nie są w stanie tych kredytów spłacić. Jeśli więc jego przesłanie ma spowodować u ludzi jeszcze więcej pozytywnego myślenia, to nawet nie chcę myśleć, jaki kryzys jest w stanie w ten sposób wywołać.

Być może jednak uda się wywołać kolejny kryzys, dzięki czemu będzie wiadomo, na kogo zwalić. I wtedy może i p. Geller nie trafi do więzienia, ale znajdzie się jakiś "ciemny lud", który go ukamienuje. I dzięki temu nie będziemy mieć następnych, jeszcze wybitniejszych hochsztaplerów.

Brak komentarzy: